Pascal Mercier
Nocny pociąg do Lizbony
Noir Sur Blanc
376 stron
Wiele recenzji tej książki zaczyna
się od tego cytatu:
Z
tysięcy doświadczeń , które zbieramy, najwyżej jedno wyrażamy
w słowach, a i to tylko przypadkowo i bez staranności, na
która zasługuje. Wśród wszystkich tych niemych doświadczeń
kryją się te, które niezauważenie nadają naszemu życiu formę,
barwę i melodię.
Raimund Gregorius prowadzi
ustabilizowane i wygodnie przewidywalne życie nauczyciela gimnazjum,
zakopany w swoich starożytnych tekstach, skupiony wyłącznie na
idealnym porządku greki, łaciny i języka hebrajskiego. Pewnego
dnia, w drodze przez berneński most do pracy spotyka kobietę, która
wygląda, jakby chciała skoczyć w lodowate fale rzeki. Gregorius
przerywa jej, cokolwiek miała zrobić, a ona towarzyszy mu przez
chwilę i wypowiada zaklęcie: Português.
Oczarowany miękkim, melodyjnym słowem nauczyciel, zaintrygowany
tajemniczą Portugalką, wychodzi w połowie lekcji i rusza na
poszukiwania tej nieokreślonej magii, która prowadzi go do
antykwariatu z literaturą iberyjską. Tam z kolei, również jakby
przypadkiem, natyka się na niewielką książeczkę autorstwa
niejakiego Amadeu de Prado i ponownie zachwycony brzmieniem języka,
postanawia podążyć tropem ‟Złotnika słów”. Człowiek, który
dotychczas niemal nigdy nie robił niczego niespodziewanego, bez
zastanowienia porzuca Berno i wsiada do pociągu do Lizbony, gdzie z
wydrukowanym w książce zdjęciem Prado w postaci przepustki odkrywa
kolejne wątki historii niezwykłego uwielbianego niegdyś lekarza.
W ten sposób otrzymujemy dwie
historie. W pierwszej obserwujemy spóźnione przebudzenie
Gregoriusa, który pod pretekstem odtworzenia losów Prado odbywa
pielgrzymkę w głąb siebie samego. Tłumacząc kolejne strony
tekstu zawierającego przemyślenia na tematy największego kalibru,
takie jak tożsamość, lojalność, przyjaźń czy śmierć,
szwajcarski nauczyciel stopniowo uczy się widzieć życie jako twór
o barwach jaśniejszych i konturach wyraźniejszych niż mu się do
tej pory wydawało. Druga opowieść to życie i czyny Amadeu,
postaci wyidealizowanej i opromieniającej swą wspaniałością
każdego, kogo spotykał na swojej drodze, od nauczycieli w liceum,
poprzez rodzinę i przyjaciół, pacjentów, aż po czytelnika
wydanej przez bezgranicznie oddaną siostrę książki. Trudno
zresztą nie ulec temu czarowi, tej prostej, eleganckiej trafności,
która być może nie jest sama w sobie odkrywcza dla kogoś
obeznanego z historią filozofii, ale większość przeciętnych
czytelników jednak nie jest. Pytania o doświadczanie życia
pojawiają się przy okazji każdego poetycko zatytułowanego
rozdziału.
Jeśli
naprawdę jest tak, że możemy przeżyć tylko małą część tego,
co się w nas znajduje – co dzieje się z resztą?
Gdzieś obok , jakby przy okazji,
wspomina się historię samej Portugalii: faszystowską dyktaturę
Salazara, tajną policję, więzienia polityczne i ruch oporu. Można
dyskutować, czy to połowiczne zaangażowanie w politykę jest tej
powieści potrzebne, ale osobiście, zawsze przyklasnę takiej
mimochodem udzielonej lekcji historii tego, jak by nie było,
europejskiego kraju. Mało tu za to opisów samego miasta (ku mojemu
rozczarowaniu); wraz ze szwajcarskim nauczycielem zwiedzamy Lizbonę
nocną i deszczową.
Tak jak Gregorius dał się uwieść
jednemu słowu, które poruszyło lawinę osobistej rewolucji, tak ja
potrzebowałam jednego epitetu, lodowcowo zielonych wód rzeki
Aare, by wiedzieć, że ‟Nocny pociąg do Lizbony” będzie
ekscytującą przygodą. Chociaż pobieżny opis fabuły mógłby
zasugerować jedną z tych powieści o niczego nie podejrzewającym
antykwariuszu czy pisarzu, który daje się wciągnąć w kryminalną
czy miłosną intrygę rozgrywaną w fascynującym europejskim
mieście, nie do końca tego typu thriller znajdziemy na stronach
opowieści Merciera. Jest to książka wymagająca skupienia, ale nie
rozwlekła: wątki rozwijają się tak, jak ogarnia je umysł
Gregoriusa, uporządkowany umysł filologa klasycznego. Płyniemy
nurtem myśli, a nie zdarzeń, wspomnień, nie faktów. Po bliższej
inspekcji powieść Merciera można zdemaskować jako niewiarygodną:
Gregorius podejmuje swoje decyzje zbyt pochopnie, szczęścia w
poszukiwaniach ma zdumiewająco dużo, a Amadeu de Prado w pamięci
bliskich mu ludzi jest tak gloryfikowany, tak mitologizowany, że
można zwątpić, czy ktoś taki mógł istnieć naprawdę. Ale któż
szuka prawdy w fikcji? To książka, która może zawładnąć
umysłem na kilka pięknych dni, przenieść w inny, ale nie aż tak
bardzo odmienny świat.
(…) jako filolog nosił w sobie
rzeczywiście nie mniej, tylko cały świat, lub raczej wiele całych
światów, ponieważ oprócz wszystkich fragmentów tekstów
łacińskich i greckich, znał na pamięć także hebrajskie.
Dodatkowy łakomy kąsek pojawi się już w tym roku w postaci ekranizacji powieści. Jeremy Irons, Melanie Laurent, Charlotte Rampling, Christopher Lee... może być ciekawie.
Dodatkowy łakomy kąsek pojawi się już w tym roku w postaci ekranizacji powieści. Jeremy Irons, Melanie Laurent, Charlotte Rampling, Christopher Lee... może być ciekawie.